Razem z córką udajemy się w sentymentalną podróż w czasie, do lat 80-tych, kiedy to ja sama będąc w wieku Emilki mogłam cieszyć się prywatnym kinem w naszym domu. O czym mowa? O cudownych bajeczkach wyświetlanych na ścianie i o rzutniku Ania 🙂 Pokażę Ci jak to kiedyś wyglądało – zapraszam 🙂
Diaskop B-9 Ania
Rzutnik przeźroczy, inaczej diaskop, jest urządzeniem służącym do wyświetlania przeźroczy (diapozytów) zrealizowanych na taśmie o szerokości 35 mm w postaci przeźroczy o wymiarach kadru 18x24 mm. Przeźrocza wyświetla się na ścianie, lub na przygotowanym do tego celu ekranie. Wiązka światła przechodząca przez film i obiektyw wychodzi z rzutnika, by na ekranie wiernie odtworzyć obraz zarejestrowany na filmie.
Diaskop B-9 ANIA jest jednym z rzutników produkowanych przez Łódzkie Zakłady Kinotechniczne „PREXER”. Rzutnik miał umożliwić wyświetlanie przeźroczy w warunkach domowych, w przedszkolach, szkołach, świetlicach. Do rzutników tworzone były nie tylko bajeczki, ale również inne materiały edukacyjne czy szkoleniowe. W naszej kolekcji zachował się również film szkoleniowy z ruchu drogowego.
Poza rzutnikiem Ania, ŁZK „PREXER”, jedyny w Polsce producent projektorów filmowych, wyprodukował również m.in. rzutniki takie jak: B-2 BAJKA, B-4 PROFIL, B-6 JOTA, bardziej znany B-7 JACEK, czy B-10 DIAPREX. Ale dosyć tych informacji techniczno-historycznych - przejdźmy do konkretów 🙂
Diapozyty z bajeczkami
Przeźrocza wyglądają jak film do aparatów analogowych. Zazwyczaj na jednej rolce zamieszczonych jest 20-30 klatek, gdzie każda zawiera ładnie ilustrowany obrazek i opis tekstowy do prezentowanej scenki. Rolki z filmem sprzedawane były w niewielkich pudełeczkach z wieczkiem, na którym znajdowała się karteczka z tytułem bajeczki.
Nasz rzutnik i kolekcja bajek był jednym z tych skarbów, które przez blisko 30 lat starannie przechowywaliśmy z zamiarem pokazania kolejnemu pokoleniu. Poza rzutnikiem zachowała się dosyć spora kolekcja diapozytów (kurcze – podoba mi się to słowo 🙂 ). W naszej kolekcji znajdują się m.in. takie bajeczki jak: „Śpiąca Królewna”, „Kopciuszek”, „O Smoku Wawelskim”, „Mała Syrenka”, „Farbowany lis”, „Kłopoty babuleńki”, „Królewicz i żebrak”, „Zabłąkany kotek”, „Baśń o rumaku zaklętym”, „Flip i Flap”, „Alicja w Krainie Czarów”, „Kaczka Dziwaczka”. Łącznie mamy ich prawie 50.
W międzyczasie, kilka lat temu podczas remontu rzutnik na próbę został włączony, ale nic się nie zadziało. Tragedia - rzutnik przestał działać. Na szczęście mąż Złota Rączka wymienił i naprawił co trzeba, wyregulował, dzięki czemu kilka tygodni temu rzutnik oraz bajeczki mogły być wyjęte z „zakurzonego” pudła i zaczęła się nasza podróż w czasie.
Idealne warunki do oglądania bajek
Przeźrocza najlepiej wyświetlać na gładkiej białej ścianie – gwarantuje to najlepszą jakość obrazu (jak na rzutnik z czasów PRL). W czasach mojego dzieciństwa ściany w domu były kolorowe, pokryte wzorami z dekoracyjnego wałka. Nie nadawały się do wyświetlania na nich przeźroczy, dlatego mama z tatą przygotowali ekran z białego płótna, który każdorazowo, gdy chcieliśmy z bratem oglądać bajki, był wieszany pod zegarem z kukułką i na nim mogliśmy cieszyć się w miarę wyraźnym obrazem.
Jest jeszcze jeden warunek, by oglądanie bajek sprawiało przyjemność: w pomieszczeniu musi być zupełnie ciemno, wtedy żarówka niewielkiej mocy, która podświetla przeźrocza po prostu daje radę. Pamiętaj, że to sprzęt z lat 80. którego nie należy porównywać do możliwości technicznych obecnych projektorów.
Podróż do czasów dzieciństwa
Gdy rzutnik został już ustawiony, Wojtek zajął miejsce operatora i lektora zarazem, ja z Emilką usiadłam wygodnie na podłodze i z niecierpliwością czekałyśmy aż pierwsza wybrana przez Emilkę rolka filmu trafi do rzutnika. Gdy to już nastąpiło, za pomocą niewielkiego pokrętła Wojtek zmieniał klatki i czytał historię Smoka Wawelskiego. To było dla mnie niesamowite uczucie. Z jednej strony wróciły wspomnienia, z drugiej mogłam obserwować reakcję skupionej i zafascynowanej córki. Widziałam w niej siebie, ponieważ 30 lat temu sama z taką radością i skupieniem cieszyłam się bajeczką na ścianie. Na pierwszy seans wybraliśmy aż 3 bajeczki. Przy trzeciej wróciły kolejne wspomnienia, bo pojawił się charakterystyczny zapach nagrzanej obudowy rzutnika i samej kliszy. To był znak, że Ania pracowała zbyt długo i czas pozwolić jej odpocząć.
Jeśli w czasach swojego dzieciństwa również miałeś rzutnik, to może warto go odszukać, uruchomić i podobnie jak u nas – przywołać wspomnienia. Jeśli zaś rzutnik który znałeś przepadł bez śladu i nikt z rodziny takiego nie posiada, lub jeśli nigdy nie miałeś do czynienia z takim sprzętem, a chcesz pokazać swojemu dziecku jak to kiedyś mama, czy tata bawili się w dzieciństwie, to rzutniki można w dalszym ciągu odkupić poprzez olx lub allegro. Uprzedzam jednak, że cena jest dosyć wygórowana. Sam rzutnik to koszt około 150-250 zł, a za przeźrocza z bajkami zapłacimy 10-30 zł. Myślę jednak, że ten niemały wydatek warto rozważyć, bo oglądanie bajeczki na ścianie może całej rodzinie sprawić wielką frajdę i z całą pewnością będzie wyjątkową odskocznią od często kiczowatych telewizyjnych bajek.