Podczas spacerów córka uwielbia zbierać kwiatki. Podczas wiosennych spacerów najczęściej są to kwiaty mniszka lekarskiego. A co, gdyby tak zamiast zwykłego mniszkowego bukietu trzymanego w dłoni zrobić coś innego? Np. taki bukiet w wazonie, ale nie w prawdziwym wazonie... albo lwa! Brzmi zachęcająco, prawda?
Przygotowanie tekturkowych podkładów
Zabawę, a raczej pracę plastyczną wykonywać będziemy na świeżym powietrzu podczas spaceru. W domu należy poczynić jednak pewne przygotowania. Przygotuj dwie tekturki: na jednej powstanie bukiet w wazonie, na drugiej głowa lwa. Ja miałam akurat białą, ale pięknie wyjdzie również na szarej, takiej z pociętego pudełka kartonowego. Teraz albo Ty, albo dziecko niech narysuje na jednej tekturce wazonik, na drugiej pyszczek, nos, oczy i uszy lwa. Można pokolorować, ale nie trzeba.
Nad jeszcze pustym wazonem robimy dziurki (to zajęcie dla rodzica lub opiekuna). Ja użyłam przebijaka i młotka, ale można otwory robić w dowolny sposób, np. gwoździem, czubkiem ostrego noża, długopisem... Podobnie postępujemy z głową lwa w miejscach gdzie znajdować się ma jego bujna grzywa.
Teraz ubieramy szybko buty i pędzimy na łąkę zrywać mniszki lekarskie 🙂
Artystyczna twórczość na łonie natury
Najfajniejsze w tej zabawie jest to, że prace tworzone są na świeżym powietrzu, na łonie natury. Mając odpowiednio przygotowany podkład, z wykonaniem takich prac poradzą sobie nawet mniejsze dzieci. Wystarczy po prostu wkładać łodygi zerwanych kwiatów w otwory 🙂 W domyśle nasz bukiet miał być wyłącznie mniszkowy, ale córka postanowiła urozmaicić go również przetacznikiem ożankowym (to te małe niebieskie kwiatuszki). Wyszło przepięknie!
Z kolei grzywa lwa powstała wyłącznie z kwiatów mniszka lekarskiego. Gdy nie będzie mniszków na łąkach, to spróbujemy jeszcze z rzepakiem – każdy żółty lub pomarańczowy kwiat się nada.
Miał to być piękny wiosenny i długi spacer. Niemowlę spokojnie spało w wózeczku, ja pomagałam zbierać kwiaty, Emilka wkładała je w otwory, cisza i spokój, jedynie skowronek nad polami radośnie przyśpiewywał. Aż tu nagle, jak za pstryknięciem palca zaczęło padać. I to nie był delikatny wiosenny deszczyk, tylko deszcz, podczas którego zwykle ludzie biegiem chowają się pod daszki. A ja co? Gdzie daszek w szczerym polu no i biegiem z wózkiem?! No nie bardzo. Pogubiłyśmy część kwiatów z naszych prac, podkłady zamokły, same przemokłyśmy, ale na szczęście udało mi się jeszcze będąc na łące uwiecznić efekty naszej radosnej twórczości i dzięki temu mogę pokazać Ci naszego lwa i mniszki w kolorowym wazonie 🙂