„Mamo, mamo! Chodź, pobawimy się w kucharza! Ty będziesz gotowała, a ja będę Ci pomagała.” A ja na to: „Nie kochanie – Dziś Ty będziesz kucharzem, a ja będę Twoim pomocnikiem. Co chciałabyś ugotować?”. Odpowiedź padła bez namysłu: Ciasteczka! A więc zajęłyśmy się pieczeniem ciasteczek.
O tym, jak 2-letnia córka sprawdziła się w roli cukiernika i jak świetnie przy tym się bawiła, pokażę Ci w dalszej części wpisu.
W edukacji Montessori ćwiczenia życia praktycznego odgrywają bardzo istotną rolę. Pomagają dziecku zdobyć wiedzę, umiejętności i doświadczenie, które przydadzą się w dalszym życiu. Przy okazji dostarczają też dziecku rozrywki, ponieważ pomagając w kuchni maluchy świetnie się bawią 🙂
Na razie wspólnie przygotowujemy potrawy, Staram się jak najwięcej córce pokazywać, demonstrować ruchy, sposoby wykonania. Córka część prac wykonuje samodzielnie, a ja to, co jeszcze jest dla niej zbyt trudne lub niebezpieczne.
Wspólne kucharzenie umilił nam zestaw dla małego kucharza, który otrzymaliśmy od Zespołu marki Lubisie. Nie wiem skąd wiedzieli, że Emilka je lubi i że taki zestaw akurat nam się przyda, ale pięknie dziękujemy!
Maślane ciasteczka z ozdobnym wzorem
- 260 g mąki pszennej
- 125 g masła
- 100 g cukru pudru
- 1 jajko
- 1 opakowanie cukru wnilinowego
No to zaczynamy!
Córka rozpoczęła pracę od wytarcia stołu, na którym będziemy pracowały, umyła ręce, założyła fartuszek, a następnie ułożyła na stole potrzebne naczynia i przybory. Nie potrafiłaby jeszcze odmierzyć właściwej wagi poszczególnych składników, więc odmierzyłam je sama. Poszczególne składniki jak cukier, masło, cukier wanilinowy, jajko znalazły się w osobnych miseczkach lub miareczkach, które ułożyłam na stole w porządku od lewej do prawej – czyli wg kolejności dodawania produktów do ciasta.
Wstępnym mieszaniem składników i wyrobieniem ciasta zajęła się Emilka, dokończyłam sama, ponieważ małe i jeszcze słabe rączki by sobie z tym nie poradziły.
Gdy ciasto zostało wyrobione, podzieliłam je na 2 kule i obie musiały trafić na godzinę do lodówki. Emilka poskładała brudne naczynia do zlewu, ja szybko je umyłam i poszłyśmy na podwórko trochę się pobawić. Zabawa była przednia, o czym świadczy zmiana bluzeczki - poprzednia natychmiast musiała trafić do prania 🙂
Wracamy jednak do naszego ciasta. Wyjęłam jedną kulę ciasta z lodówki i Emilka próbowała swoich sił w jego rozwałkowaniu. Żeby uzyskać ciasteczka z misiowym wzorem, który znajduje się na małym dekoracyjnym wałku, najpierw ciasto należy rozwałkować zwykłym wałkiem na grubość 0,5 cm, a dopiero potem jednym zdecydowanym i mocnym ruchem należy użyć wałeczka ze wzorem.
Nie wychodziło nam to od razu. Musiałyśmy kilka razy spróbować. Następnie foremkami należało wykroić kształt misia.
Dlatego, że wszystko trwało dosyć długo (żeby Emilka mogła sobie dostatecznie przećwiczyć wałkowanie), ciasto ogrzało się i stało się dosyć elastyczne. Wolałam więc sama przenieść je ze stołu na blachę, by misie nie utraciły swojego kształtu.
Pierwsza blaszka trafiła do piekarnika nagrzanego do 190°C do zrumienienia ciasteczek, czyli na około 15 minut, a my w tym czasie zabrałyśmy się za pozostałą część ciasta.
Na koniec wspólnie zajęłyśmy się sprzątaniem i myciem, zerkając od czasu do czasu przez szybkę piekarnika, czy ciasteczka są już upieczone.
Emilka była wyjątkowo dumna z efektów. Gotowe ciasteczka prezentowały się bardzo ładnie. Zabrakło jej troszeczkę cierpliwości, bo jeszcze ciepłe ciasteczko podkradła z blaszki, żeby móc sprawdzić jak smakuje.
Wspólne pieczenie było dla nas świetną zabawą. Poza zdobywaniem nowych doświadczeń, jest to piękny czas na budowanie relacji, na rozmowę i po prostu – bycie razem. Polecam!